Blog

Stres czy brak umiejętności doceniania- choroba XXI wieku

by in Bez kategorii 5 października 2020

            Będąc jeszcze na studiach (czyli kilka lat temu), usłyszałam od wykładowczyni, zajmującej się marketingiem, że słowo „zestresowany” jest drugim najczęściej używanym przez nas słowem. Być może aktualnie jest już na pierwszym miejscu… Niemniej jednak bardzo mnie to wtedy zastanowiło, dlatego pewnie utkwiło mi to tak w pamięci. Stresujemy się w zasadzie wszystkim i wszystkimi. Są takie osoby, dla których problemem jest coś bardzo trywialnego (z mojego punktu widzenia, bo z ich to na pewno poważna sprawa), jak np. brak jaj w lodówce po jej otwarciu, akurat wtedy, gdy mieli ochotę zjeść jajecznicę na śniadanie. Z czego wynikają takie nasze zachowania, jak brak umiejętności dostosowania swojej reakcji do danej sytuacji i jak sobie z tym radzić?

            Za odpowiedź organizmu na sytuację dla nas stresującą odpowiadają m.in. nadnercza, które produkują hormon o nazwie kortyzol. Prawidłowa praca gruczołów nadnerczowych sprowadza się do tego, że wydzielanie przez nie kortyzolu jest najwyższe rano (budzi nas), a najniższe wieczorem (podpowiada nam, że pora iść spać). W sytuacji, gdy jego wydzielanie jest zachwiane, zachodzi cały szereg niepoprawnych reakcji biochemicznych, które wpływają na nasz charakter, nastawienie do życia, samopoczucie, wreszcie dolegliwości, choroby, problemy z utrzymaniem prawidłowej masy ciała.

Czynniki wpływające na produkowanie w nas wewnętrznego stresu:

– brak odpowiedniej higieny snu (o ile nastolatkowie czy studenci nie muszą wcale mieć z tym jeszcze problemów, o tyle u osób pracujących, posiadających rodziny- zaniedbywanie snu ma kluczowe znaczenie, wpływając na pogorszenie regeneracji czy popełniane w pracy błędy).

– ciągłe stymulowanie się używkami, kawą, cukrem, przetworzonym jedzeniem, wieczorne picie alkoholu „dla rozluźnienia”. To sprawia, że stajemy się rozdrażnieni, nerwowi, mamy nadmiar energii (trochę jak dzieci, o których twierdzi się, że mają ADHD) lub w późniejszym etapie nie mamy jej w ogóle, bo np. skończyły się nam zapasy żelaza w organizmie, dosięga nas apatia, depresja, stany lękowe, narzekanie na wszystko i na wszystkich

– życie w pośpiechu- to akurat przekleństwo aktualnie panujących czasów. Niestety ono też powoduje, że częściej wpadamy w choroby psychiczne, stawiamy sobie i innym zbyt wygórowane cele, a ciało za nami nie nadąża, manifestując to w różnorodny sposób. Gniew, agresja to domena ludzi zmęczonych, sfrustrowanych, z tendencją do problemów z wątrobą, która kumuluje stres i złe emocje.

– porażki, negatywne nastawienie, krytykowanie, wytykanie błędów. Niestety taka jest mentalność wielu osób, że zawsze będą nastawiały się na te złe rzeczy, które mają w sobie lub widzą u innych
i je podkreślały. Porażki z kolei traktowane są jako coś dołującego, z których zazwyczaj nie ma pozytywnych wydźwięków w postaci nauki, wyciągnięcia wniosków, doskonalenia (czy aby na pewno porażki są złe?). To wszystko sprawia, że jesteśmy wiecznie niezadowoleni, a to nie sprzyja zdrowiu i dobremu samopoczuciu, generując permanentny stres.

– nielubienie siebie i tego, co się robi w życiu zawodowym. Większości ludziom wydaje się, że tylko nieliczni mogą robić to, co lubią, co jest ich pasją i co sprawia im radość bez względu na wszystko. Tymczasem prawda jest taka, że te osoby tak wybrały. A skoro one mogły to zrobić, każdy tak może… tylko tyle. A życie nabiera zupełnie innego znaczenia i widzi się świat w zupełnie innych kolorach.

Jak możesz sobie pomóc, choćby od zaraz? Zazwyczaj zmiana nawyków to proces. Rzadko które osoby potrafią zrobić coś ot tak, w przypływie chwili (choć też takie bywają, co wynika z ich wysokiej motywacji). Nastaw się zatem na dłuższy okres czasu. Może warto popracować nad dietą, a może nad snem. Może czas porzucić wieczorne odstresowywacze albo usprawnić swoje ciało poprzez odpowiedni wysiłek fizyczny. Wreszcie może pomogą Ci np. kąpiele w soli magnezowej, słuchanie relaksacyjnej muzyki przed snem, próba medytacji albo nauka świadomego oddechu. A może trzeba regularnie wyjeżdżać na urlop, np. raz na 3 miesiące? W końcu po coś go masz…

Odnajdujesz siebie, w którymś z wymienionych wyżej punktów? Może warto zacząć się przełamywać i wychodzić ze starych schematów, przekonań i przyzwyczajeń. Skoro i tak nie są dla Ciebie dobre i nie potrafisz ich doceniać, to co stoi na przeszkodzie, by spróbować innych…? Strach, lęk, obawa przed nieznanym? A może bycie szczęśliwym to jak przebiegnięcie maratonu? Na ok. 30km zazwyczaj jest ściana, wcześniej też niekoniecznie jest łatwo, ale od 35km jest już tylko lepiej… Meta? Nie do opisania…

    %d bloggers like this: